TopSpin 2K25 – gra dla fanów tenisa. I tylko tenisa?
Seria gier Top Spin zadebiutowała w 2003 roku. Ta wydana w 2024 roku będzie dopiero piątą częścią. Nie ma tutaj zatem mowy o takiej ciągłości, jaką obserwujemy chociażby w serii gier FIFA, F1, czy NBA. Uważam zresztą, że będzie to gra tylko dla wiernych fanów tenisa. Nie sądzę, aby kiedykolwiek osiągnęła fenomen FIFY. Mam na myśli to, że po FIFĘ sięgają często osoby, które nie interesują się nawet piłką nożną. Ale gra jest przyjemna, można się ze sobą zmierzyć, spędzić fajnie czas. Z serią Top Spin tak nie jest i najpewniej nigdy nie będzie.
Wiele osób ma spore oczekiwania względem TopSpin 2K25. Wielu twierdzi, że jest to najlepsza seria traktująca o tenisie. Poprzednia edycja – Top Spin 4 – została wydana w 2011 roku i… powiedzmy wprost – ma wielu fanów do dziś. Mówi się, że do dzisiaj nic jej nie dorównało. Czy 2K25 ma szansę na powtórzenie jej sukcesu po 13 latach? Wiemy już, kim będzie można zagrać w grze. Wśród mężczyzn są m.in. Andy Murray, Carlos Alcaraz, czy Danił Medvedev. Niestety brakuje chociażby Novaka Djokovica, Rafaela Nadala, czy też większości zawodników z pierwszej dziesiątki rankingu. A stworzyć grę tenisową bez Djokovica i Nadala to… no nie wiem – coś jakby stworzyć FIFĘ bez Cristiano Ronaldo i Leo Messiego. Trochę to bez sensu…
Iga Świątek na liście postaci
Co z paniami? Jest Iga Świątek – to najbardziej ucieszy polskich kibiców. Jest też chociażby Coco Gauff… i to by było na tyle, jeśli chodzi o światową czołówkę. Są jeszcze legendy, wśród których znajdziemy Rogera Federera, Serenę Williams, Marię Sharapovą, czy Andre Agassiego. To akurat jest na plus, ale… No cóż. To jest trochę tak, że w grze dostaniemy zawodników, którzy są popularni, a jeszcze lepiej, kiedy są Amerykanami. Nie ma absolutnych gwiazd męskiego tenisa, ale są Ben Shelton, Frances Tiafoe i Taylor Fritz – Amerykanie, którzy – powiedzmy to sobie wprost – nie odgrywają żadnych kluczowych ról w ATP.
Wśród kobiet nie ma chociażby Aryny Sabalenki, Jeleny Rybakiny, czy Ons Jabeur, które są kluczowymi postaciami w WTA. Są za to Emma Raducanu i Leylah Fernandez, których mit ciągnie się nieprzerwanie od finału US Open w 2021 roku. Tymczasem Raducanu po tym sukcesie już nic nie wygrała. Bardziej, niż tenisistką, stała się celebrytką, słynną ze zwalniania trenerów i prezentowania swoich wdzięków na salonach. Tak – oczywiście – ta gra ma się sprzedać. Ma osiągnąć sukces. Tylko czy aby na pewno takie zabiegi pomogą? Na samym początku napisałem, że to nie jest raczej gra, która wyjdzie poza środowisko tenisowe. A środowisko tenisowe może nie docenić takiego składu zawodników. Umówmy się – nikt nie kupi tej gry, żeby sobie pograć Sheltonem i Tiafoe. Nie znalazła się światowa czołówka, ale musiała znaleźć się Naomi Osaka, która w ostatnich latach skupiała się na wszystkim, tylko nie na tenisie.
Areny to wynagrodzą?
Ogromnym plusem gry będą areny wielkoszlemowe. Kupując taką grę chcemy sobie zagrać w Australian Open, Roland Garros, Wimbledonie, czy US Open. I tutaj będzie ta możliwość. Pojawią się też inne areny, w tym te prawdziwe, jak Indian Wells, Paryż i Cincinnati. Ja osobiście mam tutaj zdecydowanie większe wymagania, ale nie szkodzi. Dla mnie ideałem gry byłoby odwzorowanie nie tylko aren wielkoszlemowych, ale chociażby jednego, głównego kortu z wszystkich turniejów Masters. Nie tylko z Indian Wells, Paryża i Cincinnati, ale też z Miami, Monte Carlo, Rzymu, czy Madrytu. Przydałaby się też arena finałów…
Koniec końców najważniejsze jest to, jaka będzie sama fizyka rozgrywki. Czy granie w tę grę będzie sprawiało przyjemność, czy będzie denerwowało? Jeśli świetna fizyka z 2011 roku została poprawiona, to na pewno będzie dobrze. I to jest najważniejsze. Co do zawodników i aren… no cóż – jakoś to będzie. Zresztą, podstawą w takiej grze jest edytor, który pozwala stworzyć swoich zawodników i areny, więc to mogłoby teoretycznie załatwić temat. Nie mówiąc o możliwości wgrywania jakichś modów. Być może tę grę będzie można sobie uratować samemu. O ile będzie w ogóle potrzeba jej ratowania.
Czy ta gra ma szansę?
Oczywiście, że TopSpin 2K25 ma ogromne szanse na to, aby stać się liderem rynku. Konkurencja wśród gier tenisowych nie jest duża. I naprawdę – nie potrzeba wiele, aby zdobyć tutaj serca kibiców. Ja osobiście bardzo miło wspominam Virtua Tennis 4. Ta gra podobała mi się dlatego, że… po prostu była ciekawa. Coś się tam działo. Był świetny „tour” w trybie kariery. Podróże po całym świecie przedstawione w bardzo przystępny i miły sposób. Oczywiście turnieje nie miały licencji, ale to nikomu nie przeszkadzało. Ta gra była o czymś. Była tam pewna historia…
W seriach gier pod szyldem Australian Open tryb kariery był poprowadzony niezwykle profesjonalnie. Setki turniejów w różnych kategoriach – naprawdę super. Tylko problemem było to, że kapitalna większość turniejów rozgrywała się… na tym samym obiekcie. Na szczęście można było to sobie uratować modami i kreatorem. TopSpin 2K25 ma oferować aż 48 kortów, więc tutaj tego problemu nie będzie. Główną niewiadomą pozostaje rozwiązanie kwestii trybu kariery. Jeśli ten okaże się udany i zachęcający, gra ma szansę na zdominowanie rynku.