Badanie obiektu przeprowadzone przez NASA w Centrum Kosmicznym im. Kennedy’ego na przylądku Canaveral potwierdziło, że był to element sprzętu pomocniczego EP-9 służącego do mocowania akumulatorów na palecie ładunkowej, który zrzuciło robotyczne ramię ISS dokładnie 11 marca 2021 r. Obiekt miał okrążyć Ziemię i po trzech latach „spłonąć nieszkodliwie w atmosferze”. Tak się jednak nie stało – fragment odpadów przetrwał i uderzył w dom mieszkańca Naples na Florydzie, zatrzymując się niespełna kilkadziesiąt centymetrów od jego syna.
🇺🇸 MAN SAYS A FALLING PIECE OF INT’L SPACE STATION ALMOST KILLED HIS SON
Alejandro Otero made a post on X where he showed images of what NASA admits is likely a part of the International Space Station that accidentally fell to Earth, crashing into his come in Naples, Florida.… pic.twitter.com/EPoZNBsedV
— Mario Nawfal (@MarioNawfal) April 3, 2024
Jak to przeważnie bywa w tego typu przypadkach, agencja poinformowała, że podjęła się współpracy z właścicielem domu, a aktualnie zajmuje się dokładniejszym badaniem orbity okołoziemskiej w celu zminimalizowaniem ryzyka występowania podobnych incydentów w przyszłości.
Zaśmiecona orbita
NASA nie podała jednak informacji na temat ewentualnego odszkodowania dla właściciela domu. A sposób rozwiązywania takich problemów może być jednak istotny. Europejska Agencja Kosmiczna informuje, że wszystkie obiekty umieszczone na ziemskiej orbicie ważą ponad 11,5 tys. ton. Odpadów kosmicznych o średnicy większej niż 10 cm znajduje się tam ponad 36,5 tys., odpadów o średnicy od 1 do 10 cm – 1 mln i 130 mln śmieci o średnicy między 1 mm a 1 cm. Pozostaje mieć nadzieję, że jeśli coś ma na Ziemię jeszcze spaść z tego „kosmicznego śmietnika”, to trafi to do oceanów.
Fot.: Alejandro Otero / X