Jakub Patecki gotowi. Kiedy Patec ruszy na szczyt?
Sezon wspinaczkowy w górach najwyższych trwa w najlepsze. Można powiedzieć, że dopiero teraz wyprawy wchodzą w decydującą fazę. Himalaiści zaczęli swoje programy na przełomie marca i kwietnia. Już w kwietniu pojawiali się w bazach pod ośmiotysięcznikami. Dla przykładu Jakub Patecki swoją podróż rozpoczął 6 kwietnia. Oczywiście taka wyprawa zawsze rozpoczyna się od trekkingu do bazy. W przypadku Mount Everest, czy Lhotse, trekking rozpoczyna się z Lukli. Tam znajduje się najbardziej niebezpieczne lotnisko na świecie, dokąd himalaiści przylatują z Katmandu.
Sam trekking to kilkadziesiąt kilometrów wędrówki, która pokonywana jest w około tydzień. Następnie rozpoczynają się wyjścia aklimatyzacyjne. To dosyć skomplikowany proces. Nie można ot tak wyruszyć na szczyt ośmiotysięcznika. Należy do tego odpowiednio przygotować swój organizm. Dlatego himalaiści rozpoczynają tzw. rotację. Wychodzą do wyższych obozów, spędzają tam noc i schodzą do bazy odpocząć. Kiedy odpoczną, znów zdobywają wysokość, spędzają w górze noc i wracają. Wszystko po to, aby oswoić organizm z wysokością. W niektórych przypadkach – np. choroby – należy zejść poniżej bazy, aby szybciej dojść do siebie. Aklimatyzacja to podstawa przed ruszeniem w atak szczytowy.
Uda się?
Oczywiście sam atak szczytowy uzależniony jest np. od tego, czy pojawi się odpowiednie okno pogodowe. Pierwsze takie w Himalajach i Karakorum już się pojawiło. Pierwsi Himalaiści weszli już na szczyt i są z powrotem w bazie. W przypadku innych akcja szczytowa wciąż trwa. Wśród szczęśliwców są także Polacy – Bartosz Ziemski i Oswald Rodrigo Pereira. Panowie 12 maja zdobyli szczyt, a Ziemski zjechał z niego na nartach. W ich przypadku akcja rozpoczęła się 10 maja. Na szczycie stanęli o godzinie 10:38 w niedzielę. Co najważniejsze, obaj Polacy są już w bazie, więc akcja zakończyła się pełnym sukcesem.
Jeśli chodzi o Jakuba Pateckiego, to nie znamy dokładnego terminu rozpoczęcia akcji. 3 dni temu Patec poinformował na Instagramie, że ta akcja rozpocznie się w przeciągu kilku dni – do 4. Popularny YouTuber i podróżnik zaznaczył, że chce przeczekać moment, w którym większość od razu rzuci się na szczyt Mount Everest przy pierwszej okazji. Kiedy te ataki się zakończą (a właśnie się kończą), na górze zapanuje większy spokój i nie będzie tak dużego ryzyka korków na szczyt. Polak w tym zakresie ma pełne zaufanie do swojego Szerpy. Ewentualne ryzyko jest takie, że popsuć może się pogoda. Patecki nie może zwlekać zbyt długo, bo – jak sam napisał na Instagramie – aklimatyzacja powoli schodzi. Z każdym dniem organizm będzie „zapominał” o tym, jak było na wysokości.
Trzymamy kciuki!
Należy pamiętać o tym, że baza pod Mount Everest i Lhotse znajduje się na wysokości 5300 m.n.p.m., zaś sam szczyt najwyższej góry świata to 8849 m.n.p.m. To ponad 3500 metrów w górę. Oczywiście niezmiennie trzymamy kciuki za wszystkich pozostałych Polaków. Oprócz Pateca w Himalajach działa też kilku innych naszych rodaków. Trzymamy więc kciuki najpierw za udany atak szczytowy, a następnie za bezpieczny powrót do bazy.
Źródło informacji: Szczytomaniak YouTube / wspinanie.pl / Instagram patec_wariatec
Zdjęcie wyróżniające: Peter Anta z Pixabay / Jakub Patecki YouTube