Adrian Kostera na finiszu swojego wyzwania
Kim jest Adrian Kostera? Sam pisze o sobie, że jest „ultrasem”. Nie chodzi tutaj bynajmniej o rodzaj kibica piłki nożnej. Mowa tutaj o biegach, o triathlonie, o sportowych wyzwaniach „ultra”. Swoją przygodę ze sportem rozpoczął w wieku 30. urodzin, w 2016 roku. Sam na swojej stronie pisze, że wcześniej nie miał niczego wspólnego ze sportem. Nie mógł wówczas podejrzewać, że po czterech latach hobby stanie się jego pracą. Sport stał się całym jego życiem. Sport, w którym osiągał coraz lepsze wyniki i wygrywał kolejne zawody.
W 2019 roku zrealizował wyzwanie „100 maratonów w 100 dni”. Tego samego roku wygrał bieg rozgrywany w Holandii trwający 24 godziny. W 2022 roku ustanowił rekord świata na dystansie pięciokrotnego Ironmana. Dla tych, którzy nie wiedzą, Ironman to zawody triathlonowe. Zawodnik musi przepłynąć 3,86 km, następnie przejechać na rowerze 180,2 km, po czym przebiec 42,195 km, czyli dystans maratonu. W przypadku pięciokrotnego Ironmana… wszystko to mnożymy razy pięć. Tego samego roku zajął 3. miejsce w mistrzostwach świata na dystansie… dziesięciokrotnego Ironmana.
Co tym razem?
Natomiast wyzwanie, którego Adrian Kostera podjął się w minionym roku, to już absolutne „szaleństwo”. Oczywiście w bardzo pozytywnym tego słowa znaczeniu. 1 czerwca 2023 roku Polak rozpoczął wyjątkowy projekt. Najdłuższy triathlon w historii – trwający pełny rok, czyli 365 dni. Jest to jednocześnie próba pobicia rekordu Guinnessa. W trakcie tego wyzwania sportowiec pokona łącznie – uwaga – 40 170 kilometrów. To więcej, niż obwód ziemi (40 075 km). W gruncie rzeczy można więc stwierdzi, że Kostera okrąży świat o własnych siłach.
Oczywiście trzeba podkreślić, że Kostera robi to codziennie. 365 dni aktywności sportowej z rzędu. Na początku przez 67 dni pływał po około 18 kilometrów dziennie, co dało 1206 kilometrów części pływackiej. Rozumiecie to, przez ponad dwa miesiące – bez przerwy – Polak pływał po ok. 18 kilometrów. A później wcale nie było „słabiej”. Przez kolejnych 155 dni Kostera jeździł na rowerze po ok. 200 kilometrów dziennie, aby wykonać kolejnych ponad 31 tysięcy kilometrów. Teraz trwa część biegowa. Jej założenie było takie, że przez 143 dni Adrian będzie biegał po 55 kilometrów. To zdecydowanie więcej, niż dystans maratonu. Każdego dnia.
Finisz wyzwania
12 maja licznik przebiegniętych kilometrów wskazywał łącznie 7134 kilometry. Oznaczało to, że Polak „nadrobił” sobie nieco dystansu. W pozostałych dniach potrzebował średniej ok. 36,7 km dziennie. Połowa miesiąca – tyle pozostało do końca. Kiedy wszystko rozpoczynało się 1 czerwca ubiegłego roku, krążyły różne teorie. Obawy, czy to w ogóle jest możliwe. 365 dni dystansów nieosiągalnych dla przeciętnego człowieka. Teraz już nie może się nie udać. Jest już zbyt blisko. To jest wyczyn, to jest osoba, do której ja osobiście mam ogromy szacunek. Aż trudno to sobie wyobrazić.
Zdjęcia: Adrian Kostera