Kto wyszedł lepiej? Netflix, czy ludzie?
Netflix zakazał w maju współdzielenia kont w formule, którą znaliśmy. Wcześniej wyglądało to tak, że na przykład pięciu znajomych się ze sobą dogadywało, tworzyli sobie jedno wspólne konto i wspólnie z niego korzystali. Oczywiście każdy z tych znajomych miał już w koncie swój profil – ale to nie jest w tym momencie istotne. Istotne było to, że dzięki takiemu rozwiązaniu każda z tych osób za dostęp do Netfliksa płaciła mniej. Platforma postanowiła to zmienić. Zrobić coś, jakoś ten temat rozwiązać.
Tak więc w maju zakazano współdzielenia konta z tymi, którzy nie mieszkają w tym samym gospodarstwie domowym. Co to oznacza? Oznacza to, że już więcej ani pięciu, ani trzech, ani nawet dwóch znajomych nie może współdzielić konta, jeśli nie mieszkają pod jednym adresem. Jeśli z kolei osoby mieszkają pod jednym adresem, współdzielenie nadal jest możliwe. Chodzi tutaj na przykład o dom, w którym na jednym piętrze mieszkają dzieci, a na drugim rodzice. W tym przypadku i ci i ci mogą mieć osobny profil i mogą współdzielić jedno konto.
Oczywiście taki pomysł wielu osobom się nie spodobał. Ludzie po raz kolejny postanowili dać wyraz swojemu sprzeciwowi. Straszyli platformę i zapowiadali, że jeśli takie zmiany zostaną wprowadzone, to oni raz na zawsze z Netfliksa odejdą. Był protest, było ciągłe sprzeciwianie się. Jakaś część osób znów chyba pomyślała sobie, że jest w stanie zmienić zdanie ogromnej, międzynarodowej machiny. Że to oni będą dyktować takiemu Netfliksowi jaką mają przyjąć strategię biznesową. Że to oni wiedzą lepiej, niż szereg mądrych głów, które na ten pomysł wpadły.
Kto miał rację?
Jak to zwykle bywa w takich sytuacjach, rację miał oczywiście Netflix. Groźby protestów i masowych odejść od platformy naturalnie niczego nie zmieniły. Platforma przedstawiła swój wynik finansowy z drugiego kwartału 2023 roku. Okazuje się, że liczba subskrybentów zwiększyła się o 6 milionów osób. „Interia” podaje również, że w tym momencie na całym świecie Netflix ogląda ponad 238 milionów osób. Wzrost subskrybentów o 6 milionów osób. Co ciekawe – w analogicznym okresie rok temu platforma straciła milion subskrybentów.
Decyzja Netflixa oczywiście okazała się strzałem w dziesiątkę. Globalnie tylko poprawiło to wyniki platformy. Oczywiście Polacy wciąż tego nie rozumieją i wciąż mają nadzieję, że Netflix się ugnie. Że powróci do tego, co było. Co ciekawe, przeciwko platformie wpłynęły nawet skargi do… Urzędu Ochrony i Konkurencji Konsumentów. To naturalnie niczego nie zmieni. To prywatna firma. Może podejmować takie decyzje, jakie chce. Wyobrażacie to sobie, to trochę tak, jakbyś ty u siebie w domu chciał skosić sobie trawnik, ale nagle pojawiliby się jacyś ludzie i ci tego zakazali. Niedorzeczne.
Będą kolejne protesty?
W zasadzie dla mnie sprawa jest bardzo prosta. Jeśli Netflix ci przeszkadza i nie zgadzasz się z jego decyzjami, to po prostu zrezygnuj. Natomiast jeśli nie chcesz rezygnować, bo wciąż podoba ci się oferta platformy… to po prostu się dostosuj. Tutaj nie ma nic pomiędzy. Nie ma żadnego „ale”. To Netflix podejmuje decyzje. Jeśli ci się nie podobają, to zrezygnuj – przecież nikt ci tego nie zabrania. Nie do końca rozumiem, o co to całe zamieszanie. Przecież nawet przedszkolak zrozumiałby ten mechanizm.
Źródło informacji: „Interia”