Nie chcemy sobie nawet wyobrażać co musiała przejść firma Pal-V, aby ich latający samochód został dopuszczony do ruchu. Firma musiała spełnić bowiem wszystkie niezbędne normy – pojazd musi być bezpieczny i na ziemi i w powietrzu. Dodatkowo ma inny kształt, niczego nie przypominający.
Nad samochodem pracowano przez 20 lat. Samochód ma trzy koła i… przyspiesza, skręca i hamuje. Niczego innego od auta w sumie nie oczekujemy. A w powietrzu? Napędza go silnik o mocy 200 koni mechanicznych. Do tego dochodzi wirnik z kolejnym silnikiem.
Wszystko to sprawia, że samochód może lecieć z prędkością 180 km/h na wysokości maksymalnie 3500 metrów. Do lądowania potrzebuje 30 metrów pasa. Ma zbiornik paliwa, który pozwala na lot przez ponad cztery godziny – czyli na odległość około 500 kilometrów.
Zmiana samochodu w samolot trwa kilka minut. Latający samochód to bez wątpienia ogromny sukces technologiczny. Ale czy to jest komukolwiek potrzebne? No cóż, na razie świat chyba nie jest na to gotowy. Gdzie tym lądować, jak zatrzymywać się na „tankowanie”? Wszystko jest tu pewnie do ogarnięcia i na pewno znajdą się chętni z odpowiednimi uprawnieniami. Być może jest to melodia przyszłości…