Szef „Farmy pocisków” David Vonderhaar wykorzysta swoje doświadczenia z pracy nad serią Call of Duty: Black Ops do swojego najnowszego projektu. W planach jest „gra kooperacyjna osadzonej w oryginalnym uniwersum”. Niestety tylko na taki lakoniczny komunikat pokusili się przedstawiciele BulletFarm. Osoby dobrze poinformowane w branży twierdzą też, że, że celem studia jest zaoferowanie „świeżego podejścia do rozgrywki pierwszoosobowej”.
![](https://geekblog.pl/media.php?url=https%3A%2F%2Focs-pl.oktawave.com%2Fv1%2FAUTH_31b548cfed58484085a001af5d8ac982%2Fwrc-prod%2F2024%2F02%2Fbullet-farm-studio-1024x587.webp)
„To będzie odejście od gier, nad którymi pracowałem, ale ukazujące moją pasję do rozbudowanych postaci, precyzyjnych mechanik, opowiadania lepszych historii i mnóstwa akcji”. – dodał David Vonderhaar.
BulletFarm obecnie zatrudnia pracowników do projektu i chociaż jego siedziba znajduje się w Los Angeles, jest to studio działające zdalnie. To może sprawić, że BulletFarm stanie się kuszącą perspektywą dla twórców gier, którzy stracili pracę w ciągu ostatnich kilku miesięcy i mogą nie być w stanie przeprowadzić się do południowej Kalifornii.
W ostatnich miesiącach w branży gier doszło do ogromnych cięć. Według portalu engadget.com, od początku 2024 roku pracę straciło 16 000 tys. programistów, projektantów, grafików, specjalistów od dźwięku, twórców poziomów i scenarzystów. Utalentowanych osób szukających pracy jest więc bardzo dużo. Jedno nowe studio nie rozwiąże tego ogromnego problemu, ale bez wątpienia jest to krok w pozytywnym kierunku.