Don’t Be Afraid - polska przygodówka w mrocznym klimacie. Czy warto po nią sięgnąć?

Kilka tygodni temu, kiedy kupiłem jedną ze starszych części Far Cry’a nie sądziłem, że do moich rąk trafi Don’t Be Afraid. Klucz do tej produkcji otrzymałem w ramach bonusu za dokonany zakup. Wczoraj postanowiłem sprawdzić, jak polska przygodówka w mrocznym klimacie radzi sobie w praktyce. Jak ostatecznie wyszło? Czy Don’t Be Afraid warte jest zakupu? 

Don’t Be Afraid – polska przygodówka w mrocznym klimacie. Czy warto po nią sięgnąć?
Podaj dalej

Historia w Don’t Be Afraid 

Fot. Eneida Games

Don’t Be Afraid trafiło do mnie jako opcjonalny bonus po dokonaniu zakupu innej gry. Otrzymałem listę kilkunastu tytułów i to właśnie wspomniany horror zaintrygował mnie do tego stopnia, że postanowiłem go przyjąć. Skończenie tej produkcji zajęło mi blisko trzy godziny. Zanim jednak przejdziemy do werdyktu, chciałbym wam co nieco opowiedzieć o samej grze. 

W Don’t Be Afraid wcielamy się w 11-letniego chłopca, którego niewinne dzieciństwo zostaje brutalnie przerwane przez seryjnego mordercę. Zwyrodnialec w masce przetrzymuje głównego bohatera w nieznanej nam lokacji. Wszędzie montuje kamery i megafony, z których wydaje graczowi polecenia. Dodatkowo nierzadko dzieli się z Davidem swoimi dziwnymi psychodelicznymi spostrzeżeniami. Dialogi pod tym względem przedstawiono całkiem dobrze.

Skojarzenie z popularną serią Piła wcale nie jest błędne. Twórcy najprawdopodobniej inspirowali się serią filmów, gdyż z jakiegoś niewytłumaczalnego powodu antagonista wydaje się traktować wszystko jako pewnego rodzaju grę – zabawę. Czy tego chcemy, czy nie musimy wziąć w niej udział, bo to w końcu od nas zależy, jak potoczy się historia małego chłopca. 

Choć gra serwuje nam głównie liniową fabułę, to mimo wszystko napotkamy w niej kilka momentów kluczowych, gdzie nasza ciekawość może okazać się kluczem do ucieczki. 

Jak w tego typu produkcjach szerszy obraz całej historii poznamy poprzez eksplorację poziomów, do których trafimy. Porozrzucane w różnych miejscach notatki lub nagrania kaset wyjaśnią nam pewne wydarzenia, a czasem zrodzą w głowie pytania. 

Jeżeli miałbym podsumować całą historię Don’t Be Afraid to określiłbym ją mianem poprawnej. Mamy tu do czynienia z produktem niecodziennym – w końcu nie kojarzę żadnej innej gry, która pozwalałby wcielić mi się w porwanego 11-latka. Mimo to między mną, a postacią nie wytworzyła się żadna więź. Od samego początku losy Davida były mi niestety obojętne.  

Rozgrywka opierająca się na zagadkach 

Fot. Eneida Games

W Don’t Be Afraid kamera zapewnia nam widok z pierwszej osoby. W trakcie rozgrywki przechodzimy przez różnorodne lokacje, których łącznie jest dwanaście. Cała gra głównie opiera się na rozwiązywaniu zagadek oraz szukaniu strzępków informacji. Ostatecznie nasze działania mogą doprowadzić do jednego z trzech dostępnych zakończeń, jakie przygotowano dla graczy. 

Bardzo podobało mi się to jak wspomniane zagadki zostały sprytnie, a także płynnie wprowadzone do rozgrywki. Szukając różnych rozwiązań ani razu nie miałem uczucia, że któraś z zagadek została dodana na siłę. Były całkiem ciekawe i momentami nawet wymagały dłuższego zastanowienia się. 

Do tego wszystkiego dochodzi kapitalna atmosfera tworzona dzięki dobremu oświetleniu i dźwiękami, które towarzyszą graczowi od początku do końca. Fenomenalnie działała na moją wyobraźnię, sugerując mi, że być może zaraz coś pojawi się na ekranie, żeby mnie przestraszyć. Jedyną rzeczą, do której mógłbym się tu przyczepić to fakt, że czasami brakowało rozładowania napięcia. 

Don’t Be Afraid nie jest grą bez skazy 

Fot. Eneida Games

Mam wrażenie, że twórcy na siłę chcieli utwierdzić graczy w przekonaniu, że ci trafili w ręce seryjnego mordercy. Liczba martwych ciał w odwiedzanych przeze mnie miejscach była tak duża, iż na pewnym etapie zaczęło mnie to męczyć. Od samego początku mieliśmy jasne sygnały, gdzie się znajdujemy i jakie plany wobec nas ma sprawca. Mimo to, z jakiegoś niewytłumaczalnego dla mnie powodu – developerzy przesadzili, przekraczając granicę dobrego smaku. Chciałbym powiedzieć, że trupów nigdy dość, ale… skłamałbym. W Don’t Be Afraid było ich po prostu za dużo. 

Drugą rzeczą, która mocno mnie momentami frustrowała to słabe oznaczenie przedmiotów interaktywnych. Po zbliżeniu się do każdego z nich na ekranie pojawiała się ikona dłoni – problem w tym, że czasem z daleka taki item niczym nie różnił się od zwykłego zapychacza. Miałem kilka sytuacji, gdzie zmuszony byłem do ciągłego łażenia w kółko. Przytulałem się do każdej ściany, podchodziłem do każdego mebla z nadzieją, że w końcu znajdę to czego szukam. Czy był to celowy zabieg twórców? Nie mam pojęcia – być może. W każdym razie ja ten aspekt uważam, jako minus. 

Podsumowanie 

Fot. Eneida Games

Czy w takim wypadku Don’t Be Afraid to gra dobra? Cóż… jak już ustaliliśmy, produkcja ma swoje plusy, ale również minusy. Nie da się jednak powiedzieć, że została zrobiona źle, ponieważ daje frajdę z grania i naprawdę w trakcie gry bawiłem się przy niej dobrze. Choć nie jest górnolotna, mogę polecić ją każdemu fanowi niedrogich horrorów.

Bazowo grę kupimy za 45,99 złotych na steamie. W internecie jednak bardzo łatwo znaleźć ją po znacznie niższej cenie, sięgającej nawet poniżej 10 złotych. 

Na sam koniec w ramach ciekawostki warto wspomnieć, że oficjalnie zapowiedziano drugą część Don’t Be Afraid, która rozgrywa się 15 lat po zakończeniu “jedynki”. Jak podają twórcy produkcja powinna ujrzeć światło dzienne w 1 kwarcie 2024 roku.

Jeżeli już kiedyś mieliście do czynienia z omawianą grą tutaj znajdziecie linka do kontynuacji. 

 

Przeczytaj również