Enterprise z nieudanym powrotem przeciwko BetBoom
Nic nie boli tak polskich kibiców jak porażka na własne życzenie. To zdanie odzwierciedla w pełni przebieg pierwszej połowy potyczki Enterprise przeciwko BetBoom.
Polacy zagrali na Nuke’u, zaczynając po łatwiejszej stronie antyterrorystów. Niestety w żaden sposób nie zdołali wykorzystać tej przewagi. Przegrywali runda za rundą, zdobywając jedynie dwa oczka po pierwszej połowie.
Rosjanie na tym nie poprzestali, gdyż po chwili na tablicy wyników widzieliśmy 12:2. BetBoom miał aż 10 punktów meczowych na zakończenie tego spotkania. Dopiero tak beznadziejna pozycja, w jakiś sposób zdołała ich przebudzić. Powoli, konsekwentnie wygrywali rundy, doprowadzając do wyniku 12:10. Niestety brak zapasu po pierwszej połowie dawał się we znaki. Polacy potknęli się na forcie rywala, przegrywając mecz 13:10.
Oznacza to, że od jutra każdy mecz Enterprise będzie meczem o życie. Polacy mają obecnie bilans 1:2 i potrzebują aż dwóch wygranych pojedynków, aby awansować na PGL Major.
G2 lepsze od Faze Clanu
Podopieczni Wiktora “Taza” Wojtasa zmierzyli się z Faze Clanem, o awans na Majora. Spotkanie to było o tyle ciekawe, że niespełna tydzień temu, zawodnicy G2 przegrali z ekipą Karrigana nie stawiając im większego oporu. Z tego względu wynik dzisiejszego meczu może niektórych zdziwić.
G2 rozpoczęło zmagania od Anubisa, który był ich wyborem. Pomimo wyrównanej pierwszej połowy samuraje znaleźli sposób na swoich przeciwników, poniekąd dominując rywala po zmianie stron. G2 zwyciężyło pierwszą mapę wynikiem 13:8.
Zdawało się, że na Anciencie (pick Faze) europejska formacja zreflektuje się za przegranego Anubisa. Początek mapy bez wątpienia należał do nich. Po zmianie stron jednak wszystko się zmieniło. Pewność siebie, plan na grę narzucany przez graczy Faze clan znikały z każdą przegraną rundą. Ostatecznie G2 zwyciężyło drugą mapę wynikiem 13:9 – tym samym zapewniło sobie awans na majora.
Już jutro podopieczni Filipa “Neo” Kubskiego po raz drugi powalczą o awans na PGL Major Kopenhaga.
Duże emocje w meczu Into the Breach
Drużyna Karola “Rallena” Rodowicza nie miała najlepszego startu podczas RMR. Na przestrzeni dwóch ostatnich map wygrali zaledwie cztery rundy. Naprzeciwko nich stanęło lepiej prezentujące się 3DMAX – mecz pozostawał jednak dla wielu jedną wielką niewiadomą.
Into the Breach (ITB) na inferno (pick 3DMAX) nie dało wykazać się rywalom nawet na krok. Pierwsza mapa, choć wybrana przez przeciwników była dla ITB prawdziwym zbawieniem. Ekipa z Polakiem w składzie zdominowała bowiem francuzów wynikiem 13:3.
Drugą mapą był Ancient (pick ITB), który z kolei potoczył się podobnie, tyle że na korzyść 3DMAX. Zespół Luckiego od początku do końca miał kontrolę nad spotkaniem. Mimo kilku przegranych rund, mapa zakończyła się na korzyść 3DMAX wynikiem 8:13.
Do rozstrzygnięcia decyzji o pozbyciu się drużyny z RMR konieczna była trzecia mapa – Anubis. Początek jak ostatnio znowu należał do Francuzów z 3DMAX. Prowadzili oni wynikiem 2:6 pędząc ku końcowi. Był to jednocześnie moment przebudzenia dla ITB, które po raz pierwszy na tej mapie zdołało objąć prowadzenie 7:6. Przeciwnicy Polaka zdecydowali się na rundę force, która w okazała się gwoździem do trumny. 3DMAX złapał wiatr w żagle nie tracąc już żadnej rundy i eliminując z RMR drużynę Karola “Rallena” Rodowicza.
3DMAX zmierzy się jutro z przeciwnikiem posiadającym bilans 1:2.